Poker, ciemne typy i psychologia cz. 1

Leje.

Kolejny wieczór nic nie było widać przez ten deszcz. Horyzont się zamazywał. Od paru dni można było zapomnieć jak wygląda słońce.

Pochmurne niebo. Nawet przez moment nie pokazał się dzisiaj żaden promień słońca. Przygnębiająca angielska pogoda…

W oddali widać było rozmyte światła latarni. O tej godzinie na ulicach zaczynało już robić się pusto. W zasadzie to musiał patrzeć głównie pod nogi, żeby omijać kałuże, a przynajmniej te największe kałuże…

Woda spływała po chodniku wręcz strumieniami. Jakby w tym mieście kratki ściekowe nie istniały.

Małe pieprzone bajorka” pomyślał przeskakując przez kolejny nowo powstały mini stawek.

– Ku**a! – krzyknął, kiedy okazało się, że stawek jest zbyt duży, a woda chlusnęła na dwie strony wokół jego stopy niczym rozstąpione morze za sprawą Mojżesza.

Ale on z Mojżeszem miał niewiele wspólnego.

Pięknie.” Pomyślał „Nic nie może dzisiaj pójść po mojej myśli?!” sam się strofował. Tak naprawdę to nie dzisiaj. To trwało już jakiś czas.

Gdyby nie głośno uderzająBleecker Streetce krople o chodnik, słyszałby plusk wody w swoim bucie. Nie przejmował się tym jednak tak bardzo. Miał znacznie większe zmartwienia.

Długi ukrywane przed swoją kobietą. Wszystko wisiało na włosku. Doskonale o tym wiedział. Jego plany, nowo kupione mieszkanie na kredyt w samym centrum tego zatłoczonego miasta. Ona nie wiedziała, czym zajmował się po pracy. Nie mogła wiedzieć. Nie mogłaby wtedy go kochać. Mało tego, wiedział, że nie mogłaby na niego patrzeć.

Skręcił w ciemną uliczkę, na końcu której nic nie było.

Ślepy zaułek” pomyślał „Co za ironia losu…” był nawet w stanie się do siebie szyderczo uśmiechnąć „No nic. Dzisiaj i tak się wszystko rozstrzygnie” ścisnął w kieszeni pożyczony plik pieniędzy.

Szedł tą uliczką parę metrów. Ciemna.

”Pewnie zgwałcono tu nie jedną dziewczynę”. Pomyślał o swojej kobiecie. Przeszedł go dreszcz na samą myśl. Zatrzymał się przed schodami. Kilka schodów prowadzących w dół, na końcu których były stalowe drzwi z małym zaryglowanym okienkiem.

Jak w tanim amerykańskim filmie…” pomyślał.

Zszedł po schodach i otworzył drzwi. W środku stało dwóch goryli. Spojrzeli na niego i pokiwali głową na znak, że może iść dalej. Nie pierwszy raz tu był. Przychodzi tu notorycznie. Szedł wąskim korytarzem zaledwie parę sekund, ale akurat dzisiaj wydawało mu się, że idzie całe wieki. Ciemne ściany, obszarpane mury z wystającą cegłą, wszystko pokryte stęchlizną. Chciało mu się rzygać. Zapach pleśni i rozdeptany karaluch na podłodze. Słyszał głosy z pomieszczenia, do którego zmierzał. Rosyjskie przekleństwa, śmiech, zapach brandy i dym papierosowy. Dosłownie wszędzie. Zamienił deszcz na dym. Tak samo przysłaniał horyzont. Wiedział, że nie ma odwrotu.

Wszystko na jedną kartę.” Powtarzał sobie w głowie.

Stanął u celu, ale był to dopiero początek bardzo długiej nocy. Kobiecie powiedział, że musi zostać w pracy. Naiwna mu wierzyła, nawet by się z niej śmiał, gdyby nie to, że powodowało to w nim jeszcze większe mdłości. Czuł się jak podła, zawszawiona świnia. Powtarzał sobie, że wszystko robi dla niej, przecież nie jest uzależniony.

Spojrzał na zamglone pomieszczenie, podszedł do pseudo barku, za którym stała chuda, ubrana na czarno dziewczyna. Wyjął plik pieniędzy.

– Na żetony wszystko. – powiedział krótko wybierając stolik, przy którym usiądzie

Hazard?” pomyślał „To nie ruletka. To poker, cholera.”

Przydługi początek jakiegoś kryminału? Książka czy film? Bohater przegra życie idąc brawurowo „all in” pomiędzy ciemnymi typami, alkoholem, dymem papierosowym? Potem goryle stłuką go na kwaśne jabłko za nie spłacenie długów zaciągniętych na poczet hazardowego grania w pokera? Czy przerwie mu w połowie z dobrą radą wujek Knish i ocali od katastrofy?

Krótko mówiąc:

FIKCJA.

Stereotypy.

Uprzedzenia.

Wielki Szu i amerykańskie kino.

Z pokerem przyjaźnię się od niedawna. Mówiąc „przyjaźnię” mam na myśli – uczę się, poznaję, chcę zrozumieć. W tym wpisie nie będę rozważać typowo sportowych zagadnień z mojej działki. Nie będzie koncentracji w pokerze, nie będzie porad jak radzić sobie ze stresem, nie będzie motywacji, wyznaczania celów czy budowania pewności siebie.

Dzisiaj powiem, dlaczego poker w odczuciu psychologa sportu nie ma nic wspólnego z przydługą historyjką na wstępie .

Ale nie będę pisać o zyskach państwa, o ważnych imprezach pokerowych, które mogłyby odbywać się w Polsce, na kolanie napisanej ustawie hazardowej pod wpływem afery z automatami. Nie będzie polityki pana Kapicy, ani początków Nenemana. Dowodów matematycznych też nie umieszczę i o wariancji wspominać nie będę. Wszystko to, przepięknie, jasno i klarownie opisane jest na stronie www.wolnypoker.org, którą polecam i której twórców serdecznie pozdrawiam, życząc jednocześnie powodzenia w walce przy stole pokerowym (poza terenem ojczyzny oczywiście), jak i w walce o prawo do gry.

Moje podejście ma czysto psychologiczną analizę.

A więc dlaczego poker to gra umiejętności z elementem losowym a nie hazard?

Po pierwsze kwestia lateralizacji półkul mózgowych.

Nie wnikając w szczegóły mamy dwie półkule, które odpowiedzialne są za inne funkcje. Prawa półkula odpowiada głównie za emocje w tym szczególnie negatywne, kreatywność, rozumienie holistyczne, intuicyjne, bazuje na doświadczeniu, pamięci i spostrzeganiu całościowym.

Lewa półkula natomiast jest znacznie bardziej szczegółowa, analityczna, wymaga sekwencyjnego przetwarzania zdarzeń. Kontroluje negatywne emocje. Odpowiedzialna jest za pisanie, mówienie, czytanie i matematykę. (Ha! Tak, matematykę!)

Kiedy lewa analizuje sytuację, prawa tak ją wyolbrzymia, aby włączyć mechanizmy obronne, system walki i ucieczki.

Dominacja prawej półkuli występuje u artystów i humanistów, a lewej wśród naukowców i umysłów ścisłych.

Poker, który łączy w sobie matematykę i psychologię, w zależności od tego, czy jest online czy jest live również będzie wymagał określonych umiejętności. Jeden i drugi bazuje w ogromnej mierze na rachunku prawdopodobieństwa, przeliczaniu odssów (czy opłaca się wejść do gry?), betów (ile postawić w stosunku do puli, posiadanych żetonów przez siebie i przeciwnika?) czy stosunku blindów i ante do posiadanego stacka (tzw. M) oraz zarządzaniu swoimi pieniędzmi.

Warto szybko liczyć.

Negreanu-EPTBarcelona2013Psychologia natomiast to oprócz całego szeregu rzeczy oczywistych, takich samych jak w przypadku profesjonalnych sportowców, nazwę je intrapersonalnymi, czyli kontrola emocji, pewność siebie, wyznaczanie celów, stres i koncentracja, to także aspekt interpersonalny – obserwacja przeciwnika, jego stylu gry, ale również rozpoznawanie telli przeciwnika, rzeczy, które go zdradzają, przewidywanie jego ruchów.

Twierdzę jednak, że każdy kto chce zostać profesjonalnym pokerzystą w głównej mierze powinien skupić się na sobie. Rozpoznawanie telli, choć tak fascynujące i filmowe (Mike McD i Teddy KGB czy James Bond w starciu z Madsem Mikkelsenem… Ach, ten Damon i Craig…), jest tak szalenie trudne, że skupienie się na tym może tylko spowodować odwrócenie uwagi od rzeczy ważniejszych, jak matematyka i psychologia intrapersonalna (czyli trening mentalny lub określenie popularne wśród pokerzystów (a dotyczące tego samego) – mindset). Pomijając oczywiście fakt, że wśród pokerzystów na samym szczycie kontrola telli to umiejętność powszechna.

Wróćmy jednak do lateralizacji. Nie trudno się tutaj domyślić, że główną aktywność półkul mózgowych, jaką da się zaobserwować u pokerzystów, będzie miała lewa półkula. Kontrola emocji + matematyka = lewa półkula.

W przypadku hazardzistów natomiast największa aktywność powinna występować w półkuli prawej. Liczenie na los i szczęście, myślenie życzeniowe, ignorowanie zasad rachunku prawdopodobieństwa, straty materialne na poziomie tysięcy, zastawianie mieszkań, samochodów, konflikty z najbliższymi, kłamstwa, skrajna niepewność, nerwowość i lęk mieszająca się z ekscytacją, wyrzuty sumienia wszystko to ma niewiele wspólnego z chłodną analizą.

Zatem pierwszy mój argument różnicujący pokerzystów i hazardzistów to ODMIENNA AKTYWNOŚĆ PÓŁKUL MÓZGOWYCH.

 

Druga kwestia, która będzie odmienna dla charakterystyki mentalnej pokerzystów i osób uprawiających hazard to umiejętność kontroli emocji.

Emocje powstają na skutek określonego wydarzenia, odmiennego od „naturalnej kolei rzeczy”. Mają swój znak (są pozytywne lub negatywne), natężenie oraz treść (odnoszą się do czegoś konkretnego, wyrażają stosunek do tego czegoś). Sytuacja rywalizacji wiąże się z dużym obciążeniem psychicznym. Przede wszystkim jest zerojedynkowa. Wygrywa się albo przegrywa. Oczywiście w przypadku pokera mamy do czynienia ze zróżnicowaniem miejsc płatnych, ale obecnie ma to miejsce w każdym profesjonalnym sporcie.

Sportowiec w zależności od zajętego miejsca czuje radość, satysfakcję, dumę i otrzymuję nagrodę finansową. Zawodnik podlega ocenie, swojej własnej, przeciwników , przyjaciół, rodziny, kibiców. Stawka, o jaką walczy jest różna w zależności od gry, zawodów, wypłat. Wszystko to powoduje, że chcąc nie chcąc, będzie odczuwał emocje i stres.

Pytanie, co z tym zrobi dalej?

Drogą doświadczeń, przebytych gier, zawodów, uczy się radzić sobie ze stresem mniej lub bardziej efektywnie. W pewnym sensie asymiluje się do odczuwania stresu.

Inna sprawa, że stres jest niezbędny do osiągnięcia wysokiego wyniku. Nasze pobudzenie wyostrza nam koncentrację. Aby przetrwać organizm musi wyrzucić z głowy rzeczy nieistotne, dzięki temu widzi tylko to, co liczy się do wykonania określonego zadania. Ten stres jest więc przyjacielem każdego sportowca, jak i każdego człowieka, który musi wykonać jakąś ważną z jego punktu widzenia czynność. Pozwala mu trzeźwo myśleć. W miarę jednak dalszego wzrastania emocji, organizm zaczyna wyrzucać z głowy także te rzeczy, których nie powinien. Wtedy następuje pogorszenie poziomu wykonania i możemy mówić o stresie w potocznym rozumieniu. Cała sztuka polega na odpowiedniej kontroli i zarządzaniu swoimi emocjami.

Najlepsi sportowcy pracują nad tym latami i potrafią w odpowiednim momencie wejść na obroty, których potrzebują. Dzieje się to poprzez słuchanie muzyki, która ich albo uspokaja albo pobudza, poprzez odpowiednio przepracowany dzień zawodów (rytuały, plan dnia, dieta, rozruch, rozgrzewka, izolacja, rozmowy z rodziną, trenerem, przyjaciółmi, filmiki motywacyjne), techniki relaksacyjne, pracę z oddechem czy przekierowanie uwagi. Jeśli czyta to ktoś, kto profesjonalnie gra w pokera (pozdrawiam serdecznie), brzmi znajomo, prawda?

Dokładnie tak. Takie same techniki stosują zawodowi pokerzyści, co wielokrotnie można przeczytać w wywiadach. Wystarczy wspomnieć o Danielu Negreanu, moim zdecydowanie pokerowym number one, który otwarcie i jasno mówi o medytowaniu. Czy ktoś słyszał natomiast o stosowaniu relaksacji, jodze i medytacji od osoby uzależnionej od hazardu? Raczej byłoby ciężko.

Hazardzista będzie w tym aspekcie przejawiał całkowicie przeciwne postawy. To, co zostało wymienione przed chwilą, a charakteryzuje profesjonalistów, wiąże się z wysoką samoświadomością, analizą siebie, swoich doświadczeń i odczuć, szczerym spojrzeniem na to, kiedy i dlaczego „dałem ciała”. Żeby móc nad czymś pracować, trzeba najpierw wiedzieć nad czym, trzeba wiedzieć, gdzie popełniło się błąd. Osiągnięcie wysokiego poziomu wiążę się z brutalną szczerością wobec siebie samego.

Osoba uzależniona natomiast żyje w świecie iluzji, oszukuje siebie i sobie najbliższych. Pozostaje często w konfliktach, co powoduje, że jej emocje są już na starcie podwyższone. Traci kontrolę nad grą, po prostu musi grać. Wielokrotnie powtarzającym się elementem osób uzależnionych jest impulsywna chęć odegrania się. Podczas gdy każdy sportowiec (w tym pokerzysta) aby grać efektywnie musi trzeźwo myśleć i odstawić emocje na bok (upust widzimy zazwyczaj po skończonych zawodach), tak hazardzista gra dla dreszczyku emocji, to od tych emocji się uzależnia. Po co więc ma pracować nad ich kontrolą? Całkowita sprzeczność.

Nie wspomniałam tutaj oczywiście o innej roli, jaką kontrola emocji spełnia u pokerzystów. Jest nią rzecz jasna nie dawanie telli przeciwnikowi, żadnych oznak tego, co ma się na ręku.

Drugą różnicą między pokerzystami i hazardzistami jest więc UMIEJĘTNOŚĆ KONTROLI EMOCJI.

 

Trzecią kwestią, nierozerwalnie związaną z poprzednią, jest radzenie sobie ze stresem. Nie jest to argument inny od emocji, wręcz przeciwnie, jeden wynika z drugiego. Chcę tu jednak skupić się na stylu radzenia sobie ze stresem.

Zasadniczo można wyróżnić trzy style radzenia sobie.

article-2610125-1D423AC500000578-839_306x450Pierwszy z nich to styl skoncentrowany na zadaniu. Charakteryzuje się on tym, że kiedy pojawia się określony problem osoba stara się go dobrze zidentyfikować, rozpracować, staje z nim twarzą w twarz i obmyśla strategię tego, jak ten problem najefektywniej rozwiązać.

Styl drugi to styl skoncentrowany na emocjach. W obliczu pojawiającej się sytuacji kryzysowej osoba zamiast rozwiązywać problem, skupia się na swoich emocjach, na ich przeżywaniu i próbach rozładowania ich. Często towarzyszy temu wyżalanie się innym lub fantazjowanie.

Styl trzeci to styl skoncentrowany na unikaniu. Wiąże się z całkowitym uciekaniem od problemu, zaprzeczaniem, że coś w ogóle jest na rzeczy. Odwrócenie uwagi może mieć dwojaki charakter – można uciekać w czynności zastępcze, oglądać telewizję, sprzątać i można uciekać w kontakty towarzyskie – spotkania ze znajomymi, imprezy.

Jak nie trudno się domyślić najskuteczniejszym stylem jest ten zadaniowy. Pomaga on naprawdę pozbyć się źródła stresu, a nie tylko je przesunąć. Styl ten charakteryzuje sportowców. Człowiek od najmłodszych lat stawał w obliczu zagrożeń samooceny, startował w zawodach, częściej przegrywał niż wygrywał. To kwestia oczywista w sporcie, ale dzięki niej ludzie uprawiający sport, uczą się radzić sobie z porażkami, uczą się, że trzeba wstać, otrzepać się i pracować dalej. Tym razem ciężej. Profesjonalny pokerzysta, który oprócz z przeciwnikami, walczy jeszcze z wariancją i Bad beatami, doskonale to wie. Aby dojść do określonego poziomu, czyli do utrzymywania się z gry, każdy sportowiec i pokerzysta musi umieć przegrywać. A UMIEJĘTNOŚĆ przegrywania rozumiem jako styl zadaniowy.

Z hazardem jest oczywiście i tym razem zupełnie inaczej. Osoby, które w ogóle poddają się uzależnieniu od hazardu, traktują go jako ucieczkę od problemów. Wielokrotnie idą do kasyna dopiero w obliczu problemu, kiedy nie wiedzą już co zrobić, skąd wziąć pieniądze. Hazard jest więc ich czynnością zastępczą w stylu skoncentrowanym na unikanie. Oczywiście czasami droga jest inna, są w kasynie przypadkowo, wygrają, wrócą, przegrają. Nie będą jednak stawiać dalej, jeśli potrafią sobie radzić z problemami.

Tak więc w tym przypadku, osoba poznaje pokera, uczy się grać, wygrywa, przegrywa, uczy się dalej, czyta, ogląda najlepszych graczy, wygrywa, przegrywa, analizuje, obmyśla strategię, radzi sobie z porażkami, pracuje dalej, zostaje profesjonalnym graczem.

Radzenie sobie ze stresem jest drogą do stania się profesjonalistą.

Podczas gdy hazardzista pracuje, brakuje mu pieniędzy, pożycza od znajomych, rodziny, ma długi, staje się nerwowy, stara się odreagować, idzie do kasyna, wygrywa, spłaca część długów, wraca, przegrywa, znowu pożycza, popada w konflikty, pogarsza się w pracy, znowu przegrywa itd.

Radzenie sobie ze stresem –uciekanie w hazard – jest efektem złych mechanizmów myślowych i ucieczką od problemów.

Oczywiście jest to uproszczenie, droga do hazardu może być nieco inna, choć zawsze związana z oszukiwaniem najbliższych, konfliktami z nimi, problemami emocjonalnymi, impulsywnością i poszukiwaniem ucieczki od codzienności.

Droga pokerzystów będzie jednak zawsze taka sama.

Praca. Praca. Praca.

Trzecim argumentem, który różni psychikę pokerzystów i hazardzistów jest STYL RADZENIA SOBIE ZE STRESEM.Podczas gdy pokerzysta stawia czoła problemowi, hazardzista od niego ucieka.

Dalszą część argumentów przybliżę w kolejnym wpisie. Ten i tak jest za długi, jak to miewam w zwyczaju przecież. Taka moja osobista patologia :).

Tytułem zakończenia tej części powiem jednak, że nie twierdzę, że poker nie uzależnia. Nie twierdzą, że nie ma w nim losowości. Uzależniać może wszystko – Internet, telewizja, Fast foody, telefony, praca.

Twierdzę jednak, że hazardzista, jeśli siądzie do pokera, to na chwilę. Za długo musiałby grać dla sensownego zysku, za dużo musiałby przy tym myśleć. W pojedynczych rozdaniach zbyt mało miałby emocji. Na ruletce natomiast wszystko się dzieje z sekundy na sekundę, z minuty na minutę.

Ten kto gra w pokera to amator grający dla towarzystwa, amator grający dla przyjemności, hobbystycznie albo profesjonalista, całkowicie uzależniony od… miłości do pokera. Bo twierdzę, że 90% profesjonalistów to osoby zakochane w drobiazgach tej gry, dźwięku żetonów, które szlakiem emocjonalnym pamięci kojarzą się z psychologicznymi niuansami, obserwowaniem innych i siebie, sprawdzaniem siebie i ciągłym rozwojem, analizą rąk, eustresem, który oczyszcza ich umysł i pozwala jasno wyciągać wnioski. To ludzie zakochani w intelektualnej analizie i psychologii.

Więc tak, poker uzależnia. Ale który pasjonata powie, że nie jest uzależniony od miłości swojego życia?

MG_2673_Elky_EPT7MAD_Neil_Stoddart

2 komentarze do “Poker, ciemne typy i psychologia cz. 1

  1. Pingback: Psycholog sportu: poker uzależnia, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa | PokerBreak

Dodaj komentarz